Odpowiedzialność

“„Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił” – Edmund Burke

Ponieważ widzimy odrażające próby wskrzeszenia skrajnie prawicowych ideologii, ostanimi czasy zastanawiałem się nad następującą kwestią: kto ponosi większą odpowiedzialność moralną za II Wojnę Światową i za Holokaust: ludzie, którzy aktywnie działali w szeregach nazistowskich organizacji, czy też ludzie, którzy biernie się temu przyglądali?

Ktoś może powiedzieć, że łatwo nam się teraz patrzeć wstecz i wydawać karcące osądy – w końcu nie jesteśmy w takiej samej sytuacji tak tamci ludzie i nie żyjemy w takim zagrożeniu. Co może jest poniekąd i prawdą, natomiast dystans czasowy daje nam możliwość spojrzenia na wszystko z lotu ptaka i analizy tego, co się stało.

A stało się to, co zawsze się dzieje z autorytarnymi kandydatami na dyktatorów – wystarczy wykreować Wroga i wmówić masom, że ten wróg nic innego nie robi, tylko knuje jakby tu te masy zniewolić lub zniszczyć. Kreowanie to w oczywisty sposób wiąże się z dehumanizacją Wroga, skąd już tylko krok do samosądów i pogromów, a następnie do ludobójstwa. A po co to wszystko? Ano po to, aby Dyktator w imię ratowania masy wprowadził środki zaradcze przeciwko Wrogowi, które to tak naprawdę tylko cementują władzę dyktatora i kastrują masy w bezsilny motłoch.

To bajka stara jak świat i widzieliśmy ją w najróżniejszych odsłonach – między innymi Żydzi, Muzułmanie, Ormianie, Zaplute Karły Reakcji z kapitalistycznego świata, faszyści, komuniści, uchodźcy, geje, transseksualiści, Sunnicy, Szyici, Hutu, Tutsi, Bośniacy, Serbowie – wymieniać można by bez końca.

Wydaje się wręcz, że nasz gatunek i ludobójstwo są nierozerwalnie ze sobą związane co nie napawa zbytnim optymizmem.

I przy czym o ile przykłady takich zagrywek z dalszej lub bliższej historii lub dalszych i mniej “rozwiniętych” rejonów geograficznych można złożyć na karb ignorancji, braku wykształcenia czy prymitywności danej grupy społecznej, o tyle przykładów współczesnych tak bronić się nie da. Wiemy jak to działa, wiemy jakie metody, hasła i frazesy są stosowane, wiemy jaki typ ludzi to robi, mamy dziesiątki przykładów na skuteczność i skutki takich a nie innych działań. A w dalszym ciągu albo łapiemy się na socjotechniczne triki i po niedługim czasie wykrzykujemy “Precz z <tu wstaw dowolną grupę społeczną>!”, albo obojętnie spoglądamy na tych, co takie okrzyki wznoszą.

Jeśli się nad tym dobrze zastanowić nie potrzeba nawet wiedzy na te tematy i znajomości historii. Wystarczy para oczu i uszu.

No bo zastanówmy się – jeśli wiem, że mój sąsiad planuje napad na bank, zbiera ekipę, broń, plany, materiały, itp – jeśli jestem tego wszystkiego świadom i nic z tym nie zrobię, czy odpowiedzialność za ewentualną śmierć kasjera postrzelonego przez sąsiada podczas napadu spoczywa na mnie czy nie?

Jeśli wiem, że mój znajomy gwałci dzieci i nie zgłoszę tego na policję, czy ponoszę moralną odpowiedzialność za krzywdy tych dzieci?

Jeśli widzę, że grupa dzieci znęca się nad niepełnosprawnym kolegą, czy brak mojej reakcji wiąże się ze współodpowiedzialnością za jego ewentulane samobójstwo?

Moim zdaniem w każym z tych przypadków jestem winny zaniechania i powinienem ponieść moralne tego konsekwencje.

Co zatem, jeśl niewielka, aczkolwiek głośna, grupa ludzi zaczyna nawoływać do nienawiści do Żydów, dehumanizować ich nazywając szczurami i rozpowszechniając nieprawdziwe oszczerstwa by podjudzić społeczeństwo przeciwko nim? I co jeśli ja decyduję to ignorować w nadziei, że samo przejdzie, albo byle tylko mnie nie zaczepiali bo jeszcze mi zrobią krzywdę? Czy jako “dobry człowiek nie robiący nic” ponoszę odpowiedzialność za obozy zagłady, komory gazowe i piece kremacyjne? Czy brak mojej reakcji na w oczywisty sposób bezwzględne okrucieństwo sprawia, że jestem im współwinny?

Do tej pory nie byłem do końca przekonany co do twierdzącej odpowiedzi na powyższe pytania. Ale moim zdaniem nazizm mógł być zatrzymany. Gdyby ludzie nie pragneli tak bardzo odegrania się za Wersal, gdyby nie łykali bezkrytycznie Goebelsowskiej propagandy, gdyby reagowali na pierwsze przykłady nazistowskiego okrucieństwa, gdyby reagowali stanowczo i odpowiednio do sytuacji delegalizując pewne organizacje – Holokaustu by nie było.

Hitler nie doszedł do władzy w jeden dzień – był to wieloletni proces, na którego każdym etapie można było coś zrobić aby nie dopuścić do tej hekatomby, którą Świat złożył w XX wieku. A zatem osoby, które mogły to powstrzymać, ale tego nie zrobiły, ponoszą tę odpowiedzialność i ponosić będą w każdej sytuacji, gdzie w wyniku ich zaniechania zginęli niewinni ludzie. A także te osoby, które były tylko ‘umiarkowanymi’ nazistami – co prawda nie zabijały, ale uczestniczyły w spotkaniach (może tylko dla aspektu społecznego), broniły bardziej zagorzałych działaczy (bo Naród jest pod atakiem i należy go bronić), itp

I zdaje się nie tylko ja tak myślę. W innym przypadku biskupi niemieccy nie mówili by “wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Ta współodpowiedzialność ciąży i ciążyć będzie na Niemcach tak długo, jak długo istnieć będzie pisana historia.

Czy zatem nie jest zasadnym taką samą odpowiedzialnością obarczyć wszystkich umiarkowanie wierzących? To oni legitymizują istnienie radykałów, zapewniają ochronny parasol rozkładany nad wszystkimi religijnymi ludźmi bez względu na stopień okrucieństwa, to oni nie reagują na zakusy religionistów by jak najbardziej ograniczać prawa jednostki względem przykazań bożych (np w tematach aborcji, eutanazji czy badań nad komórkami macierzystymi), nie wyciągają konsekwencji wobec wszystkich tych, którzy posuną się do mniejszych lub większych podłości wobec Wroga.

Obecnie jestem całkowicie przekonany o tym, że umiarkowanie wierzący to tacy umiarkowani naziści – ludzie nie identyfikujący się w 100% ze zbrodniczymi ruchami, ale tacy, którzy z wygody/ze strachu/z apatii/z ignorancji pozwalają radykalizmom rozwijać się, kwitnąć i wydawać ich toksyczny owoc broczący krwią niewinnych ofiar.

Radykalnie wierzący nie wywodzą się z ateistów – jeśli nawet, są to jednostkowe przypadki. Większość z nich to byli umiarkowanie wierzący, którzy z czasem ideologicznie odbili na sam skraj światopoglądowej sceny, gdzie świat jest czarno-biały, zbrodnie usprawiedliwione a racja zawsze po stronie terrorysty.

Bynajmniej nie pomijam tu milczeniem lewicujących, którzy zignorowali radykałow po swojej stronie. Jakoś tak jednak hichot historii dziwnie pobrzmiewa, że liberałów krytykujących wokeness, zwolenników #metoo ścigających gwałcicieli czy umiarkowanych lefties pomstujących na slaktywizujących social justice warriors i twitterowy crowd spod znaku outrage industry słychać o wiele głośniej, niż umiarkowanych wierzących wzywających Kościół do rozliczeń za pedofilskie skandale stadami okupujące pierwsze strony gazet od wielu wielu lat czy umiarkowanych konserwatystów otwarcie walczących z faszyzującymi grupami wypełzającymi z najbardziej pogardzanych zakamarków naszej paskudnej i wstydliwej historii.

Mamy moralny obowiązek zwalczać wszelkie przejawy ekstremizmu, zwłaszcza z naszego ideologicznego obozu. Bo kiedy przyjdą po Ciebie, nikt nie będzie protestował. Nikogo już nie będzie.

Nocturnal primate - dumb as I am now it used to be worse.

Tagged with: , , , ,
Posted in ateizm

Leave a comment