Na stronie http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=110029&t=110029 jakaś niewinna(?) duszyczka(?)/owca(?) boża(?) zapytuje współwyznawców co zrobić – chodzi z chłopcem, dobrym i w ogóle, który ma jednak wielką wadę – jest bezbożnikiem(!), a wprost ateistą(!!). I co ma ta biedna dziewoja zrobić? Czy to Bóg posłał jej ateistę bo to dobry człowiek dla niej, czy też może Bóg wystawia ją na próbę i sprawdza (tak jakby nie wiedział od zawsze), czy wybierze ona podszepty serca (stworzonego by tak działało przez samego Boga) czy też może boskie przykazania?