Emocjonalny dysonans katolików

Nauka religii jest zwykłą indoktrynacją. To truizm i rzecz oczywista nie od dziś. Warto się jednak temu przyjrzeć nieco bliżej.

Cóż to bowiem tak właściwie jest ta indoktrynacja? Słownik PWN definiuję ją następująco: «systematyczne i natarczywe wpajanie jakichś idei lub doktryn»

Coś jednak w tej definicji nie gra, czegoś brakuje. Jeśli się dobrze zastanowić to każda nauka, studia, edukacja, trening byłby indoktrynacją. W ten sposób słowo to straciło by swoje znaczenie, stało by się pustym frazesem, który nie znaczy tak właściwie nic.

indoktrynacja

Szukając dalej trafiamy na następującą definicję: ”

Indoktrynacja – proces korzystający z propagandy w celu wpajania określonych ideologii , poglądów lub przekonań.

Określenie to stosowane jest na przykład w odniesieniu do działań systemu państwowego w krajach totalitarnych , czasem innych w sensie negatywnym (np. przez otoczenie i rodziców wpajanie “jedynej słusznej” religii). Istotną cechą indoktrynacji jest świadome pozbawianie wiedzy o kierunkach przeciwnych do promowanych.

Typowym przykładem stosowania indoktrynacji jest hitlerowska organizacja młodzieżowa Hitlerjugend . Również radziecki okupant na ziemiach polskich w czasie II wojny światowej prowadził komunistyczną indoktrynację ludności. Ta brutalna polityka przyczyniła się do niszczenia śladów polskości na ziemiach dawnej Polski.

Skrajnym przykładem indoktrynacji jest system oświaty w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej gdzie u dzieci w wieku kilku lat rozpoczyna się proces wychowywania w ideologii komunistycznej polegający m.in na wprowadzaniu do placówek oświatowych przedmiotów typu “dzieciństwo wielkiego wodza “.

Lepiej. Ale brakuje nam tu jeszcze czegoś. A mianowicie – wpajania bezkrytycznego podejścia do prezentowanych dogmatów, zniechęcania do samodzielnego myślenia, demonizowania racjonalizmu, krytycznego myślenia i sceptycyzmu. To właśnie indoktrynacja.

Dlaczego jednak poruszam ten temat? Cierpliwości, zbliżamy się do meritum.

Z nieco innej beczki – Koszty nauczania religii w szkołach…wróć…koszty indoktrynowania dzieci w katolicyzmie odbywającego się w publicznych szkołach w 2009/2010 roku wyniosły 1 132 miliony złotych (MILIARD ZŁOTYCH!). Oznacza to ni mniej ni więcej, drogie dzieci, że na religijną indoktrynację dzieci w szkołach idzie rocznie DWA RAZY WIĘCEJ pieniędzy, niż Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy W SUMIE zebrała przez 20 lat. Jeśli ta informacja was nie rusza, należy udać się do lekarza specjalisty. Oczywiście poczekacie w kolejkach, bo pieniądze na lekarzy przejadają katecheci i księża.

W każdym razie w naszych polskich świeckich szkołach ma miejsce systematyczna indoktrynacja dzieci  i młodzieży w religii katolickiej. Toksyczna, stwarzająca podziały, antagonizująca ideologia katolików jest wtłaczana dzieciom do głów, w tym również dzieciom ateistów. Zastanawialiście się kiedyś czego i jak tak naprawdę tam uczą? A czego powinni uczyć? Jaki jest program nauczania, jaka metodologia? Otóż warto się tym zainteresować, gdyż można znaleźć naprawdę niezwykłe informacje.

Przy okazji oglądania krótkiej rozmowy na temat religijnej indoktrynacji w szkołach uderzyła mnie jedna informacja, a mianowicie w 16:00 minucie wzmiankowanego filmu cytowany jest fragment Podstawy programowej katechezy inicjacji w sakramenty pokuty i pojednania oraz Eucharystii – klasy 1-3 szkoły podstawowej (wersja na 2010 rok tutaj):

Zadania nauki religii
(…)
2. Zakorzeniać wiarę w sferze emocjonalnej i wolitywnej;
(…)

 

Stanowi to niezbity dowód, że wiara w Boga, w Jezusa i w całą resztę tego cyrku (Św. Jan Paweł II i jego błogosławiona skarpetka, itp) jest zakorzeniona BY DESIGN w emocjach wiernych. A kogóż to można łatwiej emocjonalnie zmanipulować jak nie bezbronne dzieci – ludzi bez dobrze wykształconego aparatu krytycznego myślenia, a z bardzo silną potrzebą słuchania autorytetów?

Mamy więc rzesze ludzi, dla których wszelka rozmowa o wierze z automatu będzie aktywowała emocje – uczucia. Nic więc dziwnego, że jakąkolwiek krytykę religii owi zmanipulowani biedacy odbierają jako krytykę samych siebie, własnych emocji i obrazę uczuć “tagzwanych” “religijnych”.

 

Czemu o tym piszę? Otóż ma miejsce bardzo ciekawe zjawisko, które prawdę powiedziawszy wykręca mi mózg na lewą stroną gdy usiłuję je zanalizować. Z jednej bowiem strony każdy wierzący bez zająknięcia stwierdzi, że wiara to cnota, że to coś dobrego, a wręcz najlepszego na świecie, że bez wiary to samo zło i występek, że bezbożnicy to niemoralni, źli ludzie itp. Z drugiej zaś strony nie raz i nie dwa ateiści dostają po twarzy zarzutami typu “Jesteś ateistą bo ktoś Cię skrzywdził.”, “Po prostu gniewasz się na Boga”,”Buntujesz się bo spotkało Cię coś złego”.  Słowem – katolicy zarzucają ateistom to, że ich postawa względem religii, wiary czy Boga jest tylko i wyłączenie emocjonalnym ‘wahnięciem’, czymś wyzutym z wszelkiej rozumowej podstawy i zakorzenionym w emocjach właśnie.

 

Czyż nie jest to zabawne, pocieszne i jednocześnie przerażające? Ludzie, opierający cały swój światopogląd regulujący ich życie w najmniejszych szczegółach (wliczając w to sferę relacji  z innymi ludźmi, finansową, medyczną jak i prokreację) na emocjonalnym gwałcie zadanym im w dzieciństwie, oskarżają ateistów, ludzi, którzy w przeważającej większości przypadków do swojego ateizmu doszli po wielu latach świadomych przemyśleń, analitycznego rozumowania i krytycznego spojrzenia na świat, o coś, czego sami są winni!

 

Ciężko jest znaleźć jakąkolwiek sensowną analogię – tak to jest absurdalne. Wyobraź sobie, że ktoś był przez całe życie maltretowany i skrzywiło go to w jakiś tam sposób. Po latach ta osoba widzi kogoś ‘normalnego’ (czyli nie-skrzywionego) i oskarża go, że jego normalność jest wynikiem maltretowania.

 

Co więcej, pojawia się pytanie czy katolicy są świadomi tego, że ich wiara ma jedynie wątłe, emocjonalne podstawy. Czy jeśli są tego świadomi, to ich usiłowania sprowadzenia ateizmu do emocjonalnej huśtawki to forma sprowadzenia czegoś lepszego do własnego poziomu? Czy jest to usiłowanie pokazania, że ‘wy wstrętni ateiści wcale nie jesteście lepsi, bo wasz ateizm też jest zakorzeniony w emocjach’ a więc jesteście tacy sami jak my? Czy to dlatego ‘oskarżają’ ateistów, że ‘ateizm to też religia’ nie widząc, że formułując to w postaci oskarżenia dewaluują i poniżają religię właśnie?

 

Jako ateista skłaniam się ku  temu, by na powyższe pytania odpowiedzieć twierdząco. Jako sceptyk zdaję sobie sprawę, że kwestia jest zapewne dużo głębsza i bardziej skomplikowana oraz, że zwykłe stwierdzenie “tak” było by zbytnim upraszczaniem zagadnienia i przykładem ‘efektu potwierdzenia’. Zastanawia mnie w tym kontekście pytanie, czy właśnie ten emocjonalny dysonans poznawczy katolików jest przyczyną ich wrogiego podejścia do ateistów? Czy świadomość tego, że czyjeś spojrzenie na świat nie jest (w przeciwieństwie do ‘naszego’) zakorzenione w emocjach, sprawia, że podświadomie ten ktoś czuje się mniej wartościowy i usiłuje w związku z tym ‘upodlić’ ateistów poprzez ściągnięcie ich do własnego poziomu? Być może jest to jeden z wielu czynników – zaraz obok trybalistycznego podejścia ‘my vs oni’ czyli ‘wspólny wróg jednoczy’ (a więc jakiś wróg zawsze musi być – niewierni, żydzi, ateiści, ‘genderowcy’, homoseksualiści, lewacy, itp itd) i tym podobnych? Warto się nad tym zastanowić.

 

Nie ulega jednak wątpliwości, że wpajanie dzieciom wiary katolickiej zarówno przez księży, katechetów jak i rodziców, to najzwyklejsza w świecie indoktrynacja. Wystarczy poczytać odpowiednie dokumenty kościelne i wszystko wychodzi na jaw. Jest to jeszcze jeden powód, dla którego Internet zwiastuje śmierć religii – takie dokumenty, do których kiedyś nie było szerszego dostępu, dziś może poczytać każdy. A znajdziemy tam oprócz cytowanych wcześniej i takie smaczki:

Katecheza uwzględniać musi właściwości etapu rozwojowego ucznia, poszukując sposobów osiągnięcia celów. Ważne jest wykorzystanie własnej aktywności dziecka, by przez żywy udział i osobisty wysiłek przyswoiło sobie nowe treści kształcenia. Zadaniem katechety jest rozbudzanie moty­wacji oraz inspirowanie ciekawych sposobów asymilacji wiedzy. Istotną rolę pełnią w tym procesie metody wyzwalające działanie i oparte na nim (m. in. praca z obrazem, metody plastyczne, konstrukcyjno-praktyczne, eksponujące, wycieczka, zabawa, metody oparte na działaniu). Służą one poznawaniu i emocjonalnemu związaniu ucznia z prawdą.

Naprawdę zabawne jest, jak to emocjonalnie z “prawdą” muszą wiązać ludzi religie, kościoły, ideologie, itp. Nie musi emocjonalnie wiązać ze sobą ludzi grawitacja, teoria ewolucji, elektromagnetyzm, rekombinacja genetyczna, indukcja matematyczna, termodynamika, itp itd. Nauce wystarczy, by opierała się na faktach, na tym, co możemy sami zaobserwować. Prawdzie nie trzeba emocjonalnego składnika, który miałby ją chronić przed krytyką. Prawda obroni się sama. W religii natomiast z prawdy nie ma zbyt wiele skoro by przetrwać polegać musi na ludzkich emocjach. Przypomina w tym pasożyta, który sam zdechnie, ale który posiada zdolność zmiany funkcjonowania gospodarza w taki sposób, by umożliwić temu pasożytowi przetrwanie i replikację.

Celem działań katechetycznych w klasach I-III jest położenie większego nacisku na emocjonalne i wolitywne przylgnięcie do głoszonych treści. Do osiągnięcia tego celu służą takie metody, jak inscenizacja, drama, przedstawienie ról, opowiadanie, opis, pogadanka wzbogacone pracą z obrazem.

IV. Kształtowanie sumienia,  postaw moralnych oraz samooceny. Uczeń w oparciu o posiadaną wiedzę wypracowuje względnie stałe zachowania, reakcje poznawcze, emocjonalnie umotywowane wartościami najwyższymi, odnosząc je zwłaszcza do miłości Boga, Kościoła, Ojczyzny i rodziny; osiąga pewną integrację życia psychicznego, fizycznego, uczuciowego, intelektualnego i religijnego; nabywa umiejętność oceny swego postępowania moralnego, konfrontując je z nauką Bożą; w sposób twórczy wykorzystuje opinie, oceny, które o sobie słyszy, do budowania właściwych relacji międzyludzkich; rozumie potrzebę podejmowania odpowiedzialnych wyborów.

Nic dodać nic ująć. Podręcznik prania mózgu, którego nie powstydzili by się nawet włodarze III Rzeszy. I takiemu praniu mózgu poddawane są dzieci w polskich szkołach za pieniądze wszystkich podatników. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że są to również dzieci ateistów, którzy sami niedouczeni w kwestiach religioznawstwa narażają własne pociechy na ową indoktrynację przez wzgląd na źle pojętą ‘troskę’ o edukację dzieci.

 

Nie ulega wątpliwości, że religijne przekonania i wiara zakorzenione są głęboko w sferze emocji ludzkich, a w związku z tym są z definicji nieracjonalne. Jest to rzecz oczywista, zwłaszcza, że sam Kościół otwarcie w swoich dokumentach przyznaje się do indoktrynowania bezbronnej młodzieży i dziatwy. W końcu cel uświęca środki – skoro założyciel Kościoła Katolickiego Św. Paweł stwierdził, że nie ma nic złego w kłamstwie o ile prowadzi ono ofiarę kłamstwa do Boga, nic dziwnego, że jego spadkobiercy będą chwytali się wszelkich, najbrudniejszych nawet środków byle by dalej ciągnąć żywot tej zbrodniczej organizacji jaką jest Kościół Katolicki. Z indoktrynacją młodych bezbronnych dzieci włącznie.

 

 

 

Nocturnal primate - dumb as I am now it used to be worse.

Tagged with: , , , , , , , ,
Posted in atheism, education, ignorance, religion, stupidity
20 comments on “Emocjonalny dysonans katolików
  1. glob says:

    No nie bardzo bo stworzyłeś obraz niespójnej osoby, nie jest tak że ateista to rozum a katolik to emocje, człowiek jest spójny, jak przechylisz w rozum masz ślepca emocjonalnego który odpływa w analityczne abstrakcje i tym samym sprawia wrażenie religijnego do teorii naukowych, a że rozum to młody wynalazek, dlatego mamy ciągłe pomyłki w koncepcjach rozumowych, dlatego też muszą nadrabiać emocje aby ten rozum wogóle poczuł byt. Przechylisz w emocje, masz głupca, który daje sobą manipulować ale dość dobrze radzi sobie w sprawach społecznych, w stosunku do innych ludzi, chociaż z gęby lecą brednie jak z kloaki i to jest trochę takie katolickie, obcinanie od rozumu. Człowiek niezaburzony to człowiek spójny działa kompatybilnie z emocjami rozum.

    • Chyba czegoś nie zrozumiałeś. Religia, zwłaszcza katolicka, jest wpajana i zakorzeniona w emocjach. Tak działą ten system, przyznają to sami włodarze Watykanu. Tu nie ma przechylania czy nie przechylania – każda osoba religijna jest zindoktrynowana religijnie poprzez zakorzenienie owej religii w sferze emocji. Kwestia tylko stopnia i głębokości owej indoktrynacji.

      Co do ‘religijnego do teorii naukowych’ to nie komentuję bo to jest nonsens.

      Na koniec – zgodzę się, że człowiek spójny działa zgodnie z emocjami i rozumem, ale nie o tym był wpis. Wpis jasno i wyraźnie mówi, że ludzie religijni są religijni bo religa jest od dziecka zakorzeniana w ich sferze emocjonalnej. A jedna z hipotez mówi, że sami katolicy uważają to za coś złego bo starają się poniżyć ateizm oskarżeniami o przyjęcie takiej postawy z powodów emocjonalnych – coś czego oni sami (katolicy) są winni.

      Zgadzam się również, że bycie ateistą nie oznacza automatycznie używania rozumu – jest wielu ateistów, którzy wierzą w rzeczy równie zwariowane i szalone jak katolicyzm. To o czym mówię to fakt, że większość ateistów dochodzi do swojego ateizmu rozumowo, analizując świat i zadając pytania. Nie rzucając focha czy obrażając się na pambuka bo im dziecko rakiem zabił. Nie wszyscy. Większość.

      • glob says:

        Ależ zrozumiałem co pisałeś, a teraz już mam wrażenie rozmowy z inkwizytorem bo takie czarno białe podziały.
        Mamy czasy posmodernizmu, który to udowodnił nauce modernistycznej religijność w wielu jej elementach, powstawało coś co nawet nazwano kościołem naukowym. wiara w obiektywne widzenie rzeczywistości, rodzaj przekonania mam boskie oko i widzę prawdę, tym samym namnożono tyle szkodliwych teorii że chyba nauka w głoszeniu głupot pobiła kościół. A że ludzie wyciągają wnioski to bardzo mnie martwi że ateiści jeszcze tkwią w tym materialistycznym zawężeniu w polsce świata i naprawdę jest to rodzaj religii, którą zniszczenie boga przesuneło w wiarę w teorie nawet najbardziej absurdalne.

      • No nie zrozumiałeś. Skoro Kościół Katolicki w swoich oficjalnych dokumentach przyznaje się do tego, o czym piszę, a Ty uparcie odmawiasz zaakceptowania faktów to ja nic na to nie poradzę. Nie rozumiesz i tyle.

        Widzę tu Gish Gallop, nieuargumentowany atak na ateistów i bzdurzenie o nauce. Przykro mi, ale nie znajdziesz tu poklasku dla swoich dziwacznych teorii. To co piszesz to oczywisty nonsens, od nauki będącej religią, po głoszenie głupot.

        A gdybym chciał zagrać w tę Twoja gierkę to powiedział bym tyle – nawet jeśli masz rację (a nie masz) i nauka pobiła religię w głoszeniu głupot to piszesz to na kompie/smartfonie/tablecie nie dzięki religii a dzięki nauce. Więc nie rób waść we własne gniazdo.

        Also – fakt, że wiele aspektów religijności jest ‘udowodnionych’ (cokolwiek to znaczy) jest tak samo istotny jak fakt, że wiele aspektów tripów heroinistów jest udowodnionych. Ani to świadczy o ich prawdzie, ani o obiektywnej pożyteczności.

        PS Pierwsza żółta kartka za wycieczki osobiste.

      • Piotr1975 says:

        wiele osób nawraca się w wieku dojrzałym, bez indoktrynacji w wieku dziecięcym , ponadto wiara czyni cuda i własnie te cuda przemawiają za istnieniem Boga a nie żadne emocje, życzę otwartości na wiarę a może także w Twoim życiu zaczną się dziać cuda.

      • Oczywiście, że jest jakaś grupa ludzi, która w wieku dojrzałym z tych czy innych powodów “się nawraca”.
        Ale po pierwsze w znakomitej części jest to grupa ludzi, którzy już wcześniej w coś nadprzyrodzonego wierzyli, a potem tylko zmienili obiekt wiary.

        W dodatku nie zmiena to faktu, że ogromna większość ludzi jest w wierze indoktrynowana od dziecka, a ci pozostali to w zasadzie pomijalny margines.

        Nie wiem co Ci zrobiłem, że życzysz mi źle. Wyraźnie dałem do zrozumienia, że wiarę uważam za coś złego. Życzenie mi tego, by mnie to spotkało, jest po prostu chamskie, bez względu na to jak “dobre” intencje miałeś.

        Co do cudów – pokaż mi jedną rękę, która odrosła po modlitwie to pogadamy. Póki co: dlaczegoniebog.wordpress.com

  2. glob says:

    Ja się zgadzam że kler indoktrynuje, ale ta ateistyczna metodologia z dziewiętnastego wieku jest równie zapiekła i równie fanatycznie religijna. Zniszczyła różnorodność naprzykład kulturową ze swoją pychą my cywilizowani a tamci to bambusy, ale do ciebie jak do religianta, atak na kościół naukowy, jak możesz, obraz przenaświętszych prawd naukowych, no normalnie jak zagniewany kapłan.

    • Tekst traktował o czymś więcej niż tylko o indoktrynacji. Bajdurzenie jak to ateiści są religijnie zapiekli świadczy o zerowym poziomie wiedzy na temat tego co to jest ateizm a co to religia.
      Nie mam pojęcia o jakim niszczeniu różnorodności kulturowej piszesz i jakiej mentalnej gimnastyki musisz użyć by wywieść to coś czymkolwiek to jest z ateizmu.

      Pomijam fakt, że Twoja gramatyka jest daleka od jakiegokolwiek standardu a ja nie mam zamiaru domyślać się co miałeś na myśli. Jeśli twierdzisz, że nauka jest jak religia (kościół naukowy?) to niestety znalazłeś złe miejsce na szerzenie swoich niezwykłych ‘hipotez’. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego i jedynie używając potężnej dozy błędów logicznych i wykrzywiąjąc język do granic jego używalności można coś takiego stwierdzić, tyle że ani to mądre, ani prawdziwe, ani interesujące. Kiepski trolling po prostu.

      Zagniewany kapłan powiadasz? A bez epitetów rozmawiać potrafisz?

      A. Jeszcze jedno. Rzucać bzdurami każdy potrafi. Regułka dla Ciebie – każdy komentarz, który nie będzie odpowiednio uargumentowany leci do kosza jako kiepski trolling. Chcesz rozmawiać – rozmawiajmy. Chcesz sobie pokrzyczeć jacy to ateiści są religijni – polecam frondę.

      • glob says:

        To nawet religijny osobnik umie się przyznać do szkód jakie wyrządził kościół jak krucjaty czy inkwizycja, a tu mamy osobę która twierdzi że nauka jest bezbłędna i nieomylna, dlatego nie chce mi się rozpisywać, bo jak groch o ścianę jak w przypadku fanatycznie wierzących. I to mnie dołuje że w polsce nawet ateiści są religijni i totalitarystyczni jak kościół, tu chyba w tym uwstecznieniu nigdy nie będzie normalnie bez religijnego zaczadzenia, a przejść z religijnego ateizmu do kk, to tak samo jak z komunizmu gdzie partia za lud miała myśleć a teraz robią to biskupi. Nie ma różnicy tylko bożki inaczej się nazywają. Zrobiłeś czarno biały podział między ateizmem i katolicyzmem, i zapytałeś czy przez projekcje emocjonalności przypisują wiarę ateistom, masz racje to projekcja, ale taka gdzie osoba bardziej wykształcona udowodni że w ateiźmie jest religijna metafizyka. Samo to że zamykacie przedziały boga nie ma, jest oświadczeniem że my już znamy prawdę i to zalatuje dogmatyzmem totalitarnym bo ostatniego religianta ateizm zapluje bo zamknięte już wszechwiedzące są, przecież to terroryzująca prawda objawiona. A współcześnie oni mają prawo mieć tego boga, byle ich bóg nie mieszał się naprzykład w moje życie, widzisz tylko obrona i tolerancja a nie zajadły atak. Tym samym nikomu nie pozwolicie mieć kultury która wasza negacja będzie atakowała jako głupoty, ludzie mają prawo do głupoty.

      • Stek bzdur i niepopartych dowodami oskarżeń wyciągniętych z tyłka.
        “a tu mamy osobę która twierdzi że nauka jest bezbłędna i nieomylna” – bzdura, nic takiego nie twierdzę.
        “jak w przypadku fanatycznie wierzących” – bzdura, nie masz pojęcia o fanatyzmie
        “że w polsce nawet ateiści są religijni i totalitarystyczni jak kościół” – bzdura do kwadratu, świadczy o tym, że nie masz pojęcia co to religia czy totalitaryzm a błedami logicznymi szastasz na lewo i prawo
        “a przejść z religijnego ateizmu do kk, to tak samo jak z komunizmu gdzie partia za lud miała myśleć a teraz robią to biskupi” – no, ważne, że sobie czarno-biało wszystko poustawiałeś i udowodniłeś tezę, z którą tu przylazłeś
        “Zrobiłeś czarno biały podział między ateizmem i katolicyzmem” – nie ja tylko Kościół Katolicki, kolejny dowód na to, że nie masz pojęcia o czym piszesz
        “masz racje to projekcja, ale taka gdzie osoba bardziej wykształcona udowodni że w ateizmie jest religijna metafizyka.” – to nawet sensu logicznego nie ma, a na dodatek osoba, która udowodni, że w ateizmie jest metafizyka jest kretynem, który nie rozumie co to ateizm, tylko przypisuje mu jakieś swoje wymyślone cechy aby łatwiej go ‘pokonać’. Coś na kształt tego co ty tu uprawiasz. Czyli chochoł.
        “Samo to że zamykacie przedziały boga nie ma, jest oświadczeniem że my już znamy prawdę i to zalatuje dogmatyzmem totalitarnym” – góralska prawda bo stwierdzenie, że byt logicznie sprzeczny nie może istnieć jest tak dalekie od totalitaryzmu jak twoja pisownia od poprawnej gramatyki. Ekwiwokacja i kolejne błędy logiczne.
        “A współcześnie oni mają prawo mieć tego boga, byle ich bóg nie mieszał się naprzykład w moje życie” – prawda i nikt tu nie twierdzi inaczej. Bijesz chochoła. A – nawiasem mówiąc nie ma ludzi wierzących, których wiara nie przekłada się na ich akcje. Tak więc nieświadome ofiary źle pojętej i niezrozumianej ‘tolerancji” są zarówno przyczyną jak i ofiarą wierzących. Ot wystarczy pierwszy lepszy spacer do apteki po “tabletkę po”. Ale masz za krótkie oczka aby to dostrzec albo zbyt jesteś zakochany w swojej rzekomej “tolerancji” by przyjąć do wiadomości, że chcąc nie chcąc wiara i religia innych ma głęboki wpływ na Twoje życie, przynajmniej tu w Polsce.
        “widzisz tylko obrona i tolerancja a nie zajadły atak” – tak jest, homeopatię, leczenie wiarą i opaski magnetyczne też należy bronić i tolerować. Odmowa zaakceptowania rzeczywistości jest tak samo zła w ich przypadku, jak i w Twoim.
        “Tym samym nikomu nie pozwolicie mieć kultury która wasza negacja będzie atakowała jako głupoty, ludzie mają prawo do głupoty.” – doskonale to rozumiem, dość wyraźnie się tego prawa dla siebie domagasz. Ale jak by się tak zastanowić to NIE, nie mają. Bo nie żyją w próżni tylko w społeczeństwie i w znakomitej większości przypadków mają wpływ na innych. Jak ktoś chce Nagrodę Darwina – droga prosta, idź i zdobywaj. Ale jak ktoś będzie musiał twoje rozwalone zwłoki skądś wyciągać albo wyławiać, to już nie ma ‘mam prawo do głupoty’ bo twoja głupota wpływa na innych. Negatywnie.

        No i podsumowując, bo twoje ‘zajadłe ataki na mnie i na ateizm’ mi się przejadły – nie ma to jak ktoś tam z internetów broniący głupoty ludzi religijnych. To jest właśnie idealny dowód na to, co twierdzę od dawna – że to tak zwani ‘liberalni’, albo ci ze stajni “czy nie możemy wszyscy być przyjaciółmi” stanowią największą obrazę dla ludzi wierzących. Bo ateiści rozumieją skąd się bierze wiara, że jest emocjonalnie zakorzeniana, że jest wpajana ludziom na siłę gdy są młodzi, że ciężko jest z tego wyjść (wiedzą, bo sami zazwyczaj musieli wyjść), że jest coś takiego jak racjonalizowanie czy kompartmentalizacja. Ale trzeba ‘liberałka’ żeby wyszedł ‘wy ateiści źli bo atakujecie religię, a przecież religijni ludzie mają prawo do głupoty”. Nie ma to jak nieumiejętnie usiłując atakować ateizm obrazić wszystkich wierzących gorzej, niż ten zły ateista. Gratuluję. Różnica między nami jest taka, że ja w opozycji do wierzących jestem szczery. A Ty udając wielce tolerancyjnego nazywasz ich głupimi i wychodzi to w takich właśnie przypadkach. Fałszywe to okrutnie i nieuczciwe. A teraz zmykaj się dokształcić i poczytać dlaczego ateizm to nie religia i dlaczego pieprzysz jak potłuczony (http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,129656)

  3. Joanna says:

    w jednym masz rację ! Ja też boleję nad wprowadzeniem lekcji religii( katolickiej!) w szkole. Kiedyś dzieci katolików uczyły się ( były indoktrynowane…) w salkach obok koścoła . kiedy religia weszła do państwowych szkół zaczęły się inne problemy. Wielu rodziców katolików nie bierze pod uwagę ,że NIE SĄ TO ZAJĘCIA OBOWIĄZKOWE…. Wkurza mnie też to że w tygodniowym planie zajęć są dwie godziny religii -kosztem innych ważnych przedmiotów…
    jestem za wprowadzeniem przedmiotu -RELIGIOZNASTWO . To byłaby super idea pod warunkiem ,że osoba wykładająca przedmiot nie faworyzowałaby żadnego określonego wyznania. i… to z naszych pieniędzy ( ateistów , prawosławnych, ewangelików, buddystów , Świadków Jehowy i in. te zajęcia są opłacane… przykro…

    • Zgadzam się w pełni. Jeśli KK chce indoktrynować, do salek katechetycznych za pieniądze KK.

      Religioznawstwo jak najbardziej, plus etyka z filozofią. To by gwarantowało wykształconą młodzież a nie to, co mamy dzisiaj.

      “w jednym masz rację !”

      No ja uważam, że w więcej niż jednym 🙂

      Pozdrawiam

  4. janko says:

    polska to arabia saudyjska europy.Panstwo religijne 17wieczne koscielne wplywy polityczne.

  5. multimir says:

    Wspaniałe opracowanie tematu.

    Swego czasu napisałem “Indoktrynacja pozbawia wolności”.

    Pozdrawiam.

  6. Tomasz Patecki says:

    Nie ma wolnośći. Wolność to kłamstwo. Indoktrynacja to praca na rzecz sformatowania myśli na rzecz parcia ku lepszemu. Anarchia to nie wola lecz bunt przeciw wszystkiemu. Świat jest przerażający i tylko Bóg łagodzi ten dysonans.

  7. rodz says:

    Adam zaprawdę jesteś ciężkim betonem. Szacun dla tych którzy mają cierpliwość z nim rozmawiać.

  8. bijstrzale says:

    Hahaha ale zamiatasz tych wieśniaków

Leave a comment